Królewna Logorea i Niedźwiedź

Teatr Lalek Guliwer
Autorka: Maria Wojtyszko
Reżyseria: Jakub Krofta
Scenografia: Matylda Kotlińska
Choreografia: Agnieszka Dmochowska
Muzyka: Radek Łukasiewicz
Reżyseria światła: Damian Pawella
Premiera: 10.10.2015 r.
Wiek: 6+
Czas trwania: 90 minut

 

Królewna Logorea dojrzewa do szczęścia

Spektakl „Królewna Logorea i Niedźwiedź” warszawskiego Teatru Guliwer rozpoczyna się w iście hitchcockowskim stylu: sceną ataku niedźwiedzia na królewnę Logoreę w ciemnym lesie. Później, jak się należy domyślać, tempo również nie zwalnia. Bohaterka zatrzymuje akcję i następuje retrospekcja, która ma wyjaśnić, jak doszło do tej sytuacji i czy można jej było uniknąć. To pytanie okaże się zresztą kluczowe dla późniejszych wydarzeń, a odpowiedź na nie mieści sens całej historii.

Następuje prezentacja rodziców – pary królewskiej o osobowościach i potrzebach bardziej złożonych, niż wskazywałyby na to ich własne słowa. Królewna już na wstępie demaskuje przybierane przez nich pozy, komentując pełne samouwielbienia autoprezentacje, ujawniając tym samym jedną ze swoich ważnych cech – szczerość.

Para królewska chce przyuczyć królewnę do przyszłej roli i proponuje jej np. naukę siedzenia na tronie… Obwieszcza też schematyczny scenariusz dorosłego życia – nudnego, ale z góry przypisanego „wysoko urodzonej” (choć sama, jak wynika z wyśpiewanych, a skrywanych na co dzień pragnień, marzy o kompletnie innym życiu dla siebie – król chciałby być cukiernikiem, królowa robić szalone rzeczy, bawić się, biegać, jeździć na rolkach). Aby łatwiej było im znieść narzuconą rolę, utwierdzają się nawzajem – nieszczerze zresztą – w przekonaniu, jak dobrze być królem i królową, których zadaniem jest królowanie…

Królewna się buntuje. Sugeruje rodzicom przejście na emeryturę, by ich miejsce mógł zająć następca tronu, który „uwielbia rozwiązywać nierozwiązywalne problemy, zwiedzać świat i czytać książki”. Rodzicom nie przychodzi na myśl, że Logorea mówiła o sobie i, uznając to za świetny pomysł, w krótkim czasie ogłaszają, że królewna będzie miała braciszka. I tu zaczyna się problem – pojawia się zazdrość.

W pałacu niespodziewanie zjawia się czarodziej, który szybko diagnozuje stan Logorei i oferuje pomoc. Wśród różnych rozwiązań pojawia się oferta rzucenia straszliwej klątwy na braciszka, i to z niej królewna decyduje się skorzystać. Zamiast człowieka rodzi się niedźwiedź, z którego obecnością nie godzi się król i wtrąca go do lochu.

Ostatecznie historia dobrze się kończy, choć po drodze występuje jeszcze wiele emocjonujących wydarzeń i zwrotów akcji. Logorea zdobywa cenną samoświadomość i odzyskuje braciszka, rodzice – oboje dzieci i siebie nawzajem, losy pozostałych bohaterów również znajdują pozytywne rozstrzygnięcia. Nie ma w tej historii jednak grama ckliwości. Niektóre prawdy są gorzkie, rozwiązania niełatwe, ale niezbędne i zdecydowanie dobre dla osiągnięcia przez bohaterów wewnętrznej harmonii i równowagi.

Spektakl jest znakomitą propozycją spędzenia czasu dla dzieci i ich opiekunów, bo ani jedni, ani drudzy nie będą się nudzić. Wiele tu czytelnych, żartobliwie podanych nawiązań do świata dorosłych – ich postaw i problemów: zagubienia, uzależnień, kontestacji życiowych ról i wyborów. Ich sygnalizacja nie uniemożliwia prostego czytania spektaklu przez dzieci bez „poważnych”, obciążających go analiz – są dla nich tylko elementami budującymi fabułę lub posuwającymi akcję do przodu.

Fot: Bartek Warzecha (archiwum teatru)
Fot: Bartek Warzecha (archiwum teatru)

Mali widzowie niezwykle żywiołowo reagują na wszystko, co dzieje się na scenie, starają się pomóc bohaterom, ostrzec ich przed niebezpieczeństwem lub zagrzewają ich do działania, a pozytywne rozstrzygnięcia witane są aplauzem. Istnieje pełna interakcja między nimi a aktorami, którzy zresztą zachęcają dzieci do emocjonalnego zaangażowania, wprost zwracając się do nich ze sceny.

Scenograficzny umiar, żeby nie powiedzieć – asceza, dobrze służy spektaklowi i jego odbiorowi. Tło budowane jest światłem, dźwiękiem czy wyświetlaną animacją, nastroje bohaterów – rekwizytami, ale też tylko w niezbędnym zakresie. Ich stany dobrze ilustrują też zróżnicowane pod względem stylu i charakteru piosenki.

Dzięki wszystkim tym zabiegom opowieść jest nośna i czytelna, nic nie rozprasza ani nadmiernie nie przykuwa uwagi odbiorców. Liczy się historia i niesiony przez nią przekaz. A jest nim dojrzewanie głównej bohaterki. Zejście do lochów można potraktować jako symboliczną konfrontację z podświadomymi lękami (strach przed odrzuceniem, przed odpowiedzialnością progu dojrzałości psychicznej i emocjonalnej, wieńczące ujawnienie się cech takich jak: odwaga, umiejętność dostrzegania własnych błędów i ich naprawy, zdolność przeciwstawiania nieakceptowalnym zasadom nawet wbrew dyktatowi większości, szczerość, otwartość, świadomość, czego się chce i konsekwentne dążenie do celu. W pewnym sensie dojrzewają też dorośli bohaterowie spektaklu: przyznanie prymatu rzeczywistym potrzebom i uznanie swojej niedoskonałości wychodzi im wszystkim na dobre – odzyskują spokój, harmonię, siebie samych.

Dostając różne możliwości, sami podejmujemy decyzje i za nie odpowiadamy. Nawet jeśli popełniamy błędy, zawsze jest czas na weryfikację swoich wyborów i dokonanie zmian. Wystarczy szczerość, odwaga, a także świadomość konsekwencji i gotowość ich ponoszenia. Takie cechy mają ludzie dojrzali. I szczęśliwi.

 

Recenzja: Anna Stasiak