MYSZKA SPADOCHRONIARKA LĄDUJE W POZNANIU

Artykuł ukazał się w 6. numerze FIKI.

Tekst: Agata Hołubowska
Zdjęcia: Magdalena Olek, www.magdaolek.pl

Cześć Dzieciaki!

Pamiętacie legendę o trzech braciach – Lechu, Czechu i Rusie, którzy założyli trzy grody, które później stały się państwami? Jest jeszcze druga legenda… O tym, jak bracia spotkali się przypadkiem w środku puszczy po kilku latach. Na pamiątkę tego zdarzenia Lech kazał wybudować gród warowny i nazwał go Poznan. A ja postanowiłam odwiedzić właśnie to miejsce, które obecnie jest dużym miastem i stolicą rozległego regionu – Wielkopolski.

W Poznaniu nikt z Was, moi Mili, nie powinien się nudzić. A wiecie dlaczego? Bo jest to miasto bardzo przyjazne dzieciom. I to nie tylko dlatego, że są tutaj dwa ogrody zoologiczne, jezioro, w którym w lecie można się popluskać czy palmiarnia… Także dlatego, że jest tutaj Centrum Sztuki Dziecka, które organizuje każdego roku kilka festiwali i wiele warsztatów dla dzieci, są tu teatry dla młodych widzów, wiele klubów i pracowni, w których codziennie można uczestniczyć w ciekawych zajęciach. Ale to jeszcze nie wszystko. O kilku rzeczach postaram się Wam opowiedzieć. Tylko poczekajcie, schowam gdzieś mój ciężki spadochron.

O! Już. Znalazłam dobre miejsce – dziurkę w bocznej ścianie Ratusza. Tak, tak! Jak zwykle wylądowałam na środku Rynku. Stąd zacznę moją wędrówkę i opowieść. Jeśli przyjdziecie tu w południe, to nie możecie ominąć pięknego widowiska – wysoko pod zegarem na wieży Ratusza trykają (czyli uderzają o siebie rogami) dwa koziołki i to aż dwanaście razy, gdyż ukazują się światu w samo południe! Legenda mówi, że razu pewnego, gdy szykowano wielką ucztę z okazji zawieszenia zegara na Ratuszu, dwa kozły uciekły kucharzowi aż na wieżę zegarową i tam zaczęły się bawić. Tak się ta scena spodobała burmistrzowi, że kazał wykonać figurki koziołków. Trykają się one do dziś, choć działo się to ponad 400 lat temu!

Naprzeciwko Ratusza w kamieniczce znajdziecie wejście do Muzeum Instrumentów Muzycznych. To jedyne takie muzeum w Polsce, a i w całej Europie nie znajdziecie ich zbyt wielu. Jest w nim tak dużo instrumentów z całego świata, że nie sposób ich nazw spamiętać. Jedne są tak małe, że sama mogłabym na nich grać (gdybym tylko potrafiła!), a inne tak ogrooomne, że mogłabym w nich zamieszkać ze wszystkimi krewnymi. Wierzcie mi, że mam ich niemało! W osobnej sali stoją pozytywki. Wiecie, co to jest? To takie urządzenia, które same grają. Takie pierwsze, hmm, gramofony moglibyśmy powiedzieć. Nakłada się specjalną płytę, walec albo taśmę z dziurkami, nakręca i… muzyka płynie! Jak będziecie mieć sporo szczęścia, to możecie załapać się na przedstawienie Teatru Atofri pt. “Grajkółko”. Teatr w muzeum?! Właśnie tak! Bo to jest spektakl o szukaniu dźwięków w świecie, więc gdzie miałoby być wystawiane, jeśli nie tam, gdzie tych dźwięków można wydobyć z uśpionych dusz instrumentów tysiące, miliony…?!

MYSZKA ląduje w PoznaniuLubię stare rynki. Takim myszkom jak ja łatwo jest znaleźć tutaj coś do jedzenia i łatwo się ukryć. Musicie wiedzieć, że nie wszyscy lubią gryzonie… A ja do nich przecież należę. Na poznańskim Rynku jest kilka cukierni i kawiarni, w których są same pyszności! Ach, zapomniałabym! Przecież nie ma nic pyszniejszego na świecie niż rogale świętomarcińskie. Z nimi jest związana cała historia. Ale nie będę jej tu przytaczała, wspomnę tylko, że są baaardzo słodkie, w środku mają masę z białego maku i poza Wielkopolską raczej ich nie kupicie. Nie każda cukiernia może je piec. A najlepiej smakują 11 listopada, kiedy miasto świętuje dzień swojego patrona, św. Marcina. Cukiernicy sprzedają tego dnia 250 ton rogali! Jejku, przecież cała moja mysia rodzina nie zjadłaby takiej ilości nawet przez rok!

Ale wróćmy do zwiedzania. Po Rynku warto się przespacerować – pewnie spodobają Wam się kolorowe kamieniczki. Przed Ratuszem stoi pręgierz – miejsce, w którym dawniej karano ludzi, jeśli za bardzo nabroili. Ale nie tak bardzo, by pójść do więzienia. Między Ratuszem a budynkiem Wagi Miejskiej (obok) stoi pomnik Bamberki dźwigającej dwa dzbany. Bambrzy przybyli kiedyś z Niemiec w te strony i zajmowali się uprawą roli. Na Rynku jest Muzeum Bambrów Poznańskich, w którym dowiecie się o nich więcej. A jeśli interesuje Was historia mieszkańców Wielkopolski, to koniecznie wybierzcie się (namówcie rodziców!) do Muzeum Archeologicznego. Tam, dzięki licznym makietom, będziecie mogli łatwo sobie wyobrazić, jak dawniej wyglądał Poznań i jak się w nim żyło. Ciekawskim polecam spacer Traktem Królewsko-Cesarskim (czyli specjalnie wytyczonym szlakiem), jaki można odbyć z przewodnikiem w każdy weekend. Dowiecie się wtedy, że w Poznaniu mieszkał król i poznacie najważniejsze zabytki. Za darmo! Powstał o nim film dla dzieci pt. “Trzy… dwa… jeden… TRAKT!”. Gorąco polecam!

Czas opuścić Rynek, bo czeka nas jeszcze wiele atrakcji. Co powiecie na Zamek Królewski? Wznosi się przy ul. Św. Marcin i obecnie mieści w swoich wnętrzach siedziby m.in. Centrum Kultury, Teatru Animacji (dla dzieci!) i Centrum Sztuki Dziecka. To właśnie CSD każdego roku organizuje mnóstwo ciekawych wydarzeń dla dzieci, m.in. Biennale Sztuki dla Dziecka (co 2 lata), Festiwal Ale Kino!, Sztuka Szuka Malucha (teatr) i wiele innych. Oprócz tego zajęcia w ferie, wakacje i na co dzień zawsze związane ze sztuką: filmem, teatrem, fotografią, teatrem etc. W Teatrze Animacji możecie obejrzeć przedstawienia o dobrze znanych Wam postaciach, takich jak Czerwony Kapturek, Pan Kuleczka czy słoń Horton, ale też mniej znajomych, np. o Malutkiej Czarownicy. A jeśli nie będziecie chcieli oglądać przedstawienia lub będziecie mieli po nim czas, możecie odwiedzić Galerię Lalek i Scenografii.
Czy wiecie, co to jest palmiarnia? To taka wielka szklarnia, w której rosną duże i małe rośliny sprowadzone z ciepłych krajów. I to nie tylko palmy! W niektórych pawilonach (czyli salach) jest naprawdę gorąco i wilgotno. Zobaczycie tam pięknie kwitnące kwiaty, kaktusy czy prawdziwe palmy! A oprócz tego… no właśnie, zwierzęta, np. żółwie i węże. Z tymi ostatnimi wolałam się nie spotkać, bo lubią sobie czasem przekąsić taką myszkę jak ja…
Wspomniałam już o jeziorze. Nazywa się Malta i w lecie można w nim pływać, a w okolicy jeździć na sankach (nie żartuję!), pobawić się na drewnianym placu zabaw albo podziwiać ogromną fontannę, zaś w zimie… na jednym ze stoków zjeżdżać na nartach! I to w samym środku miasta! Przy jeziorze są Termy Poznańskie – budynek z 11 basenami i fajowskimi zjeżdżalniami! Lubicie zjeżdżalnie? Bo ja bardzo!

Wokół Jeziora Maltańskiego jeździ kolejka wąskotorowa. Można nią dojechać aż do Nowego Zoo. Wiecie, jakie zwierzęta tam są? Zamknijcie oczy i wymyślcie 10 zwierzątek. A potem weźcie kartkę i kredki i narysujcie jedno z nich!

Jeśli pogoda nie dopisze i nie będziecie mieli ochoty na długie spacery, wybierzcie się do Starego Browaru. Nie, nie na zakupy (mieści się w nim ogromne centrum handlowe), ale na jedno z przedstawień teatru tańca współczesnego w ramach projektu Stary Browar Nowy Taniec dla Dzieci. Gwarantuję, że nie będziecie się nudzić! To może być miły koniec dnia. Taki jak mój…

Powiem Wam, że na dziś mam już dosyć zwiedzania. To i tak dużo jak na jeden dzień. A przecież to jeszcze nie wszystko, co warto zobaczyć w Poznaniu…

Strony internetowe, które mogą przydać się Wam i Waszym rodzicom:

www.poznan.pl
www.csdpoznan.pl
www.mnp.art.pl
www.poznanczyk.pl
poznandladzieci.org
dziecipoznan.pl
teatranimacji.pl
www.palmiarnia.poznan.pl
www.zoo.poznan.pl