Sztuki i sztuczki

Artkuł ukazał się w 5. numerze FIKI.

Tekst: Alicja Morawska-Rubczak
Foto: Karolina Bazydło

To będzie tekst dla rodziców, dziadków, nauczycieli i wszystkich dorosłych, którzy lubią ryzyko. Tak jest. Dla odważnych, chcących chociażby odrobinkę poeksperymentować. Nie zamierzam jednak pisać o skakaniu na bungee, lecz o teatrze dla dzieci. Ta dziedzina sztuki, wraz z jej odbiorcami i twórcami, jest mi szczególnie bliska. A ponieważ wiem, jak niezwykle ważne dla rozwoju tego nurtu są mądre (i odważne!) decyzje osób przyprowadzających dzieci do teatru, to właśnie ich uwagę chciałabym zwrócić na nowe teksty inscenizowane w różnych teatrach w całej Polsce.

W materii pomysłów na wykorzystywanie przez teatr rozmaitych gatunków literatury, przedstawienia dla dzieci absolutnie nie różnią się od tych dla dorosłych. Twórcy biorą na warsztat zarówno dramaty, jak i prozę czy poezję, a myśląc w kategoriach postmodernistycznych przeprowadzają na tekstach rozmaite eksperymenty, szatkują je, tną, uwspółcześniają, przepisują. Obok dramatopisarzy – autorów sztuk teatralnych, pojawiają się – coraz częściej pracujący również przy spektaklach dla dzieci – dramaturdzy, odpowiadający za „tuningowanie” tekstów, dostosowywanie ich do potrzeb sceny, negocjujący sensy z reżyserem. Nie brakuje oczywiście również przedstawień, w których naczelną materią nie jest słowo – bywa to domeną teatrów lalkowych, plastycznych oraz tych, w których główną formą ekspresji jest ruch – takich akurat niestety w naszym kraju brakuje najbardziej, ale na te utyskiwania o luce, jaką stanowią profesjonalne choreografie współczesne, przygotowane z myślą o dziecięcej publiczności, przyjdzie jeszcze czas w późniejszych numerach.*

Wracając jednak do tekstów, będę próbowała Was namówić do przecierania nowych szlaków. Nie od dziś wiadomo, że najlepiej w teatrze dla dzieci miewa się klasyka baśniowa, wystawia się jej czterokrotnie więcej niż współczesnych tekstów. Patrząc na repertuary, w każdym mieście znajdziecie jakiegoś “Czerwonego Kapturka”, “Jasia i Małgosię” czy “Kota w butach”. Absolutnie nie twierdzę, że jest w tym coś złego, zwłaszcza gdy reżyser ma pomysł na ciekawe przeczytanie tekstu, które warte będzie uwagi współczesnych dzieci i rodziców. Fantastyczny jest w tej materii chociażby Konrad Dworakowski – dyrektor łódzkiego Teatru Lalki i Aktora Pinokio, który na prowadzonej przez siebie scenie wyreżyserował odjechanego “Pinokia”, a w szczecińskiej Pleciudze zwariowaną “Pippi” – oba spektakle z ostrą, graną na żywo muzyką. Uwierzcie mi jednak, że klasyka działa świetnie również podczas wspólnej lektury. Kiedy wybieracie się do teatru, nie bądźcie zachowawczy, nie idźcie na sprawdzony tytuł tylko dlatego, że dobre jest to, co już znacie. Zachęcam Was jednak do eksperymentowania i wybierania również spektakli opartych na nowych tekstach, bo do tego, że warto zabierać dzieciaki do teatru jak najczęściej, to chyba nie muszę Was przekonywać!?

Prawdziwym hitem ostatnich sezonów, wystawianym w Polsce aż osiem razy, jest tekst niemieckiego autora Ulricha Huba “Na Arce o ósmej”. Ten, nagradzany wielokrotnie nie tylko w Niemczech, dramat, przewędrował przez polskie sceny od Bałtyku (ostatnia realizacja w Teatrze Muzycznym im. Danuty Baduszkowej w Gdyni), aż po same góry (Zdrojowy Teatr Animacji w Jeleniej Górze). Wcale nie dziwię się reżyserom, że po niego sięgają, bowiem Hub, jak nikt inny współcześnie, potrafi pogadać z dziećmi o Bogu, nie zapominając o tym, że istnieje coś takiego jak relatywizm. Umie także uchwycić niejednorodność otaczającej rzeczywistości, przekonując nas do tego, że warto dziwić się światu, zadawać pytania i poznawać to, co wydaje nam się obce i dalekie. Jeśli jesteście gotowi również na to, by teatr wprowadzał Wasze dziecko w świat ekumenizmu, a przy tym nie stronił od problematyki gender, z pewnością musicie wybrać się do toruńskiego teatru Baj Pomorski, w którym Paweł Aigner wyreżyserował najlepszy dotychczas spektakl oparty na tym tekście, pokazywany z sukcesami również w stolicy podczas Małych Warszawskich Spotkań Teatralnych. Ten toruński teatr jest jednym z moich faworytów, jeśli chodzi o poszukiwania w obszarze nowych tekstów. Również tutaj miała miejsce prapremiera polska niezwykle miłego tekstu Janoscha “Dzień dobry, Świnko” – w piękny sposób opowiadającego o niełatwych relacjach międzyludzkich, a raczej międzyzwierzęcych. Bo oto Tygrysek poznaje Świnkę i zaczyna zaniedbywać swojego najbliższego przyjaciela Misia, z którym zawsze dzielił codzienne obowiązki.

Świnka okazuje się jednak zwykłą świnią i Tygrysek wraca skruszony do wyrozumiałego Misia. To piękna opowieść o przyjaźni, pełna humoru i będąca naprawdę fantastyczną rozrywką dla całej rodziny. Młody reżyser – Ireneusz Maciejewski, dotknął tematu, na który niełatwo zacząć rozmowę z dzieckiem. Dorośli mogą dostrzec w tych zależnościach sporo z problematyki współczesnej. Najmłodsi zyskują świadomość, że świat jest różnorodny, a dookoła są również Misie i Tygryski, które się kochają i nie ma w tym nic złego.

Zgłębienie przepięknej relacji międzyludzkiej – przyjaźni pomiędzy dzieckiem i dziadkiem, której często wstydzi się współczesność, stało się również jednym z celów reżyserki Ewy Piotrowskiej. W prowadzonym przez siebie warszawskim Teatrze Baj zrealizowała spektakl oparty na serii książek o Garmannie, norweskiego autora Stiana Hole. „Świat Garmanna” to przedstawienie o tym, jak pięknie, ale czasem i niełatwo być dzieckiem. Warszawska reżyserka wspólnie z norweskimi artystami przygotowała spektakl o strachu i przełamywaniu go, z ogromnym szacunkiem podeszła do problemów najmłodszych – lęku przed pierwszym dniem w szkole, obawą przed byciem nieakceptowanym, niepewnością zakochania się w koleżance z klasy.

Nie myślcie jednak, że współczesny teatr dla dzieci zdominowany jest przez teksty obcokrajowców, mamy w Polsce również świetnych autorów piszących współczesne sztuki dla dzieci, których może pozazdrościć nam świat. Wśród młodych dramatopisarzy pionierką w tworzeniu współczesnych baśni jest Marta Guśniowska, której niebanalne historie wystawiane były prawie na wszystkich polskich scenach tworzących przedstawienia dla dzieci. Autorka ma niebywałą zdolność do lekkiego i mądrego opowiadania o sprawach ważnych i trudnych. W jednym ze swoich najnowszych tekstów „Pod-Grzybku” – wystawianym z powodzeniem w Białymstoku, Opolu i Toruniu, znalazła sposób na rozmowę o przemijaniu, która nie będąc wcale przytłaczającą i straszną, nie jest jednocześnie banalna. Obok Guśniowskiej teksty na miarę współczesności pisze również Malina Prześluga, której debiut sceniczny miał miejsce niespełna dwa lata temu. Jeśli szukacie bohatera dziecięcego z pazurem i charakterkiem, z pewnością przypadnie Wam i Waszym dzieciom do gustu Migawka z „Najmniejszego balu świata” (prapremiera w Teatrze Animacji w Poznaniu). Zbuntowane, pomysłowe i nietuzinkowe dziecko najpierw złośliwie zamienia swoich rodziców w olbrzymy, a następnie przeżywa serię niełatwych przygód, by z powrotem ich odzyskać. Prześluga ma niebywały dar do tworzenia ciekawych postaci – w tym dramacie Migawce towarzyszy dziwaczny przyjaciel – Pokurcz, przypominający trochę Czesia z kreskówki „Włatcy móch”, ale mający w sobie o wiele więcej ciepła i prostej mądrości. Poznańska autorka przygarnia w swoich tekstach wielu niekompletnych i zaskakujących bohaterów, przez co w niewymuszony sposób uczy tolerancji. Jej „Bleee…” (prapremiera w Teatrze Maska w Rzeszowie) świetnie wpisuje się w tendencję najnowszej literatury dla dzieci do przełamywania tabu brzydoty, ale jednocześnie jest pełną ciepła historią o mądrej Królowej, która jest zmęczona byciem władczynią i woli bardziej być po prostu bleee… niż nieustannie Kimś. Na wystawienie czeka wciąż również inny wspaniały dramat Prześlugi „Grande Papa”, w którym spotkamy takie oto postaci: Antka – antenę telewizyjną, która żąda, by zauważono jej płeć i każe nazywać siebie Antoniną, Żabkę co pochodzi z plastiku, tzn. jest reklamówką ze sklepu Żabka, choć wydaje jej się, że jest prawdziwym, zielonym, rechoczącym płazem, no i Andrew (czytaj: Endrju) – Latynosa, macho, który tak naprawdę jest Gołębią Kupą przekonaną o tym, że jest gołębiem. Białoszewski by się nie powstydził takiego arsenału szarych eminencji zachwytu. Prześluga umie włożyć w ich usta filozoficzne rozmowy kwitnące zabawą słowem, tak bardzo charakterystyczną dla dziecięcego języka, dać im mądrość dziwienia się światu, odwagę i pęd ku przygodzie. Czyli to wszystko, czego ja również i Wam życzę, kiedy decydujecie o wyborze przedstawień teatralnych dla dzieci.

Jeśli zainteresował Was ten temat i mielibyście ochotę poszperać trochę w najnowszych tekstach, poczytać coś przed wyjściem z dziećmi do teatru, polecam Wam stronę www.nowesztuki.pl, na której zgromadzono prawie wszystkie powstające współcześnie w Polsce, bądź tłumaczone na polski, dramaty. Strona stworzona i prowadzona jest przez poznańskie Centrum Sztuki Dziecka, które jest nieocenionym inicjatorem powstawania i promowania najnowszej dramaturgii dla dzieci i młodzieży.

Teatr może być świetnym miejscem, które zainicjuje rozmowę z dziećmi na trudny temat, ale również pokaże, że kłopoty są po to, by próbować je rozwiązywać. Najnowsze teksty otwierają teatr na ważkie dla współczesności tematy, ale wyznaczają również nam – dorosłym nowe zadania, bo teatr nie kończy się, gdy opuszczamy widownię, wtedy dopiero zaczyna się nasze prawdziwe zadanie – spotkanie z dziećmi w rzeczywistości.