Teatr dla najmłodszych coraz mniej oczywisty – relacja z Małego Kontrapunktu 2012

Tekst: Agata Hołubowska
Foto: materiały organizatora/Dominika Odrowąż

Przegląd Teatrów Małych Form Kontrapunkt to jeden z najstarszych festiwali teatralnych w Polsce. Pokazuje działalność teatrów polskich oraz zagranicznych. W tym roku odbył się już po raz 47. W zeszłym roku organizatorzy otworzyli nowy rozdział w historii tego przedsięwzięcia powołali Mały Kontrapunkt mini festiwal dla najmłodszych, pokazujący przede wszystkim teatr skandynawski.

Skandynawowie mają specyficzne podejście do kultury dziecięcej. Nie ma w niej właściwie miejsca na tematy tabu. O takich rzeczach jak śmierć, starość, choroba, fizjologia czy ludzkie słabości i emocje mówi się wprost, niejednokrotnie z poczuciem humoru. Taka otwartość widoczna jest szczególnie w literaturze, ale nie omija także teatru.

W tym roku do Szczecina przyjechały cztery teatry ze Skandynawii: jeden ze Szwecji, jeden z Norwegii i dwa z Finlandii. Pokazały spektakle odmienne w formie i estetyce, skierowane do dzieci w wieku od 6 miesięcy do kilkunastu lat.

Jako pierwszy wystąpił Teatteri Vekkulikettu (Teatr Wesoły Lis) z Finlandii, który Mały Kontrapunkt odwiedził już po raz drugi. Teatr ten za pomocą prostych środków przenosi małych widzów w odległe krainy, uruchamiając tym samy najgłębsze pokłady wyobraźni. Oto dzięki parawanowi, światłu, ciepłym kolorom i cieniom widzowie przenieśli się w morskie głębiny, gdzie swe przygody przeżył mały Matti. Мorska przygoda Mattiego grana przez jednego aktora (Matti Koskinen), to spektakl pełen ciepłych barw, łagodnej muzyki skomponowanej na kilka prostych instrumentów (o wręcz terapeutycznym działaniu), przygód, jakie tylko mogą spotkać kogoś, kto odważy się zajrzeć pod powierzchnię wody. Dzieci były oczarowane, chłonąc każdy dźwięk i obraz.

Jako drugi wystąpił Panta Rei Danseteater z Norwegii ze spektaklem МyFikcja & Prywatny obrzęd, stworzonym z myślą o widzach powyżej 10. roku życia. Za pomocą ruchu, kilku słów wstępu oraz wypowiedziom płynącym z głośników tancerze pokazali skrawki wspomnień z dzieciństwa. Jak to zwykle ze wspomnieniami bywa: nagle się urywają, czasem wyolbrzymiają obrazy, które szczególnie zapadły w pamięć, zacierają się z przeżyciami innych, bywają sentymentalne i niezrozumiałe dla osób postronnych. Wierzę, że stworzenie takiego spektaklu, choćby skierowanego dla dzieci, może mieć działanie terapeutyczne dla samych twórców, jednak nie dla widzów . Zwiewne poruszanie się pomiędzy trzema szafkami nocnymi, stojącymi lampami, rozrzucanie kartek pocztowych i partnerowania może jest widowiskowe, ale trudne w przekazywaniu konkretnych treści. Spektakl podzielony był na dwie części, z czego druga była odmienna od pierwszej i wydawało się, że nie jest z nią związana. Takie rozdzielenie oraz zbyt długi czas trwania przedstawienia spowodowały, że po przerwie na widowni zabrakło skupienia i dyscypliny. Dzieci wtargnęły na scenę, utrudniając grę aktorom. Ciekawa forma nie zawsze sprawdza się wśród małych widzów.

Ci najnajmłodsi mogli za to dać upust ekspresji na spektaklu przygotowanym specjalnie z myślą o nich: Cześć, maluszku teatru Minna Krook ze Szwecji. Do uczestnictwa w widowisku dzieci zostały zaproszone już na korytarzu na piętrze Teatru Lalek Pleciuga Teatr nie wystąpił na scenie, ale w jednej z małych salek. Aktorzy (dwie kobiety i jeden mężczyzna) prostymi instrumentami i piosenką tytułową Оh! Hello Baby zaprosili wszystkich do pomieszczenia, w którym scenografię stanowiły kolorowe tkaniny rozłożone na podłodze i rozwieszone na tylnej ścianie. Łagodne dźwięki, pogodne twarze aktorów , ogrom barw. Sama słodycz chciałoby się powiedzieć i właśnie to nie pasowało do wieku odbiorców pstrokacizna nie jest odpowiednia dla dzieci, których zmysł wzroku dopiero się kształtuje. Obawiam się, że te najmłodsze maluszki miały problem ze skupieniem uwagi na grze. A aktorzy przy pomocy prostych rekwizytów (miska, woda, kubki, szczoteczka do zębów, karbowana rurka) zachęcali do odkrywania świata dźwięków , do szukania bodźców w otaczającym świecie, czy bliżej we własnym ciele. Jednak przyznać muszę, że nie był to spektakl nowatorski. Lepsze rzeczy i w ciekawszej formie potrafią pokazywać polskie teatry dla najnajów.

Jako ostatni z gości zaprezentował się Dance Theatre Hurjaruuth z Finlandii w spektaklu Drzwi dwoje klaunów w tarapatach Typowa klaunada forma rzadko spotykana na deskach teatrów. Był to pokaz gagów i ekwilibrystycznej zręczności. Dwoje klaunów (w tej roli kobieta i mężczyzna), jak to zwykle bywa, nieco nieporadnych, raz zaskakiwali siebie nawzajem, innym razem byli zaskakiwani przez wyobrażoną rzeczywistość. Tytułowe drzwi to wrota do odmiennych krain, do miejsc, które mają wskazać bohaterom krainę marzeń. Otwierały się i zamykały, stawały się partnerem do gry, służyły za wiele innych rekwizytów. Scenografia uproszczona do granic możliwości, kazała skoncentrować się na grze aktorów. Jednakże zbyt duża odległość od sceny (spektakl odbywał się w Teatrze Współczesnym) powodowała, że mimika i drobne gesty tak ważne w tego typu przedstawieniu obywającym się bez słów gubiły się po drodze. A szkoda, bo umiejętności aktorów i treści, które chcieli przekazać wymagały większego zbliżenia i skupienia.

Ile spektakli, tyle odmiennych podejść do materii teatru. Był taniec, teatr cieni, klaunada i żywy aktor. Okazuje się więc, że teatr dla dzieci z powodzeniem może obywać się bez lalek! Spektakle dla najmłodszych są coraz mniej oczywiste. To nie muszą być linearne opowieści, nie muszą to być dobrze znane bajki i baśnie. Równie dobrze można kierować uwagę małych widzów ku ich własnym przeżyciom i wyobraźni. Można oddziaływać na zmysły, niekoniecznie wciskając na siłę dydaktyczne mrzonki. Najmłodszy widz wreszcie, co na pewno widać po skandynawskich przedstawieniach, zaczyna być traktowany z należytą powagą. Nie jak ktoś, kogo trzeba zabawiać prostymi treściami, ale jak Człowiek zdolny odczuwać i rozumieć na tym samym poziomie, co dorosły. Ta zmiana podejścia i coraz bardziej rozwijający się nurt teatrów dla najnajów jest naprawdę budujący i rokuje nadzieje, że oto wzrasta pokolenie świadomych widzów teatralnych.