Wywiad z Julią Szmyt – reżyserką spektaklu „Bromba i Inni”

Czy dziwność można zmierzyć?
Spektakl „Bromba i Inni” wystawiany na Scenie Liliput warszawskiego Teatru Lalek Guliwer jest wyjątkowy, nie tylko dlatego, że powstał na podstawie fantazyjnych opowiastek Macieja Wojtyszki o stworach, którym nadał niezwykłe imiona, ale przede wszystkim dlatego, że to spektakl do
słuchania. Z Julią Szmyt, reżyserką spektaklu, rozmawiam o tym, dlaczego ten spektakl jest wyjątkowy i dlaczego dziwność jest fajna.


Agnieszka Evans/Teatr Lalek Guliwer: Dlaczego przedstawienie „Bromba i Inni” jest trochę dziwne?

Julia Szmyt: „Bromba i Inni” to dziwne przedstawienie z kilku powodów. Po pierwsze opowiada o dziwności – o różnych światach, które są wokół nas, a my ich nie widzimy i ich nie słyszymy. Te światy okazują się inne od nas, dlatego mogą wydawać się dziwne. Bromba otrzymuje specjalne
zadanie, żeby zmierzyć dziwność różnych stworzeń i światów i dochodzi do bardzo ciekawych wniosków. Po drugie nasz spektakl ogląda się w słuchawkach. A właściwie to się go słucha. Poprzez użycie specjalnych mikrofonów i nałożenie słuchawek nasi widzowie zaproszeni są do środka światów, które wyczarowujemy na scenie, tak jakby te światy nagle materializowały się dookoła nich. „Bromba i Inni” to spektakl dla wszystkich od 6 lat w górę, ale specjalnie dedykujemy go osobom
niewidomym i słabowidzącym, ponieważ nasz eksperyment polega na tym, żeby zminimalizować to, co zazwyczaj w teatrze jest najważniejsze, czyli obraz. Tworzyliśmy przedstawienie w taki sposób, żeby odbiór był jak najbardziej zbliżony dla osób, które widzą i tych, które nie widzą. Więc jest to ewenement w teatrze.


AE: Co Ty chciałabyś przekazać dzieciom poprzez przygody Bromby ?


JSZ: Chciałabym zachęcić dzieci do przyglądania się dziwności, którą rozumiem jako Inność. I odczarować potoczne, negatywne konotacje ze słowem „dziwność”. I może jeszcze wzbudzić tą Innością ciekawość – taką otwartą, z chęcią zrozumienia i uważnością. Byłoby świetnie. No i pokazać,
że opowieść można snuć na różne sposoby – mam na myśli wykorzystanie techniki mikrofonów binauralnych w spektaklu, które pozwalają w zupełnie nowy sposób uruchomić wyobraźnię w teatrze.

AE: Skąd wziął się pomysł na ten spektakl? Co było pierwsze, tekst Bromby, czy pomysł na słuchowisko?


JSZ: Pierwsza była miłość do tekstu, ale decyzja o zrobieniu spektaklu na podstawie Bromby była równoczesna z pomysłem na słuchowisko performatywne. Te kolorowe światy wyczarowane przez pana Macieja Wojtyszkę są doskonałym materiałem do pobudzania wyobraźni – myślę, że ciekawe byłoby zaproszenie dzieci, które obejrzą przedstawienie do narysowania światów ze spektaklu. Jestem pewna, że każdy widział je podczas przedstawienia zupełnie inaczej.

AE: W zapowiedzi spektaklu pada pytanie czy jesteśmy gotowi na eksperyment? Czyli na co właściwie?


JSZ: Czy jesteśmy gotowi na spotkanie się ze światami, które normalnie są niewidzialne i niesłyszalne, mimo tego, że są obok nas. Widz może wybrać, jak będzie uczestniczył w przedstawieniu – czy wybierze tylko słuch, czy słuch i wzrok, czy sam wzrok (wtedy bardzo wiele traci – myślę, że 99
procent spektaklu, ale ma także taką możliwość). Dzieci często podglądają – to, co widzą na scenie, w ciekawy sposób jest sprzeczne z tym, co słyszą. Dokonujemy na scenie performatywnych czarów.

AE: W związku ze specyfiką przedstawienia, jaka była praca nad spektaklem?


JSZ: Praca nad spektaklem była zupełnie inna, niż zazwyczaj. Bardzo ciekawe jest budowanie świata z samych dźwięków. Trudniejsze może było przestrojenie naszych organizmów na tak intensywną pracę z dźwiękiem. Początkowo musieliśmy bardzo często robić przerwy w trakcie prób, bo nasze głowy nie były przyzwyczajone do tak bliskiego i intensywnego kontaktu z dźwiękami. Każde słowo, każdy dźwięk otoczenia był o wiele bardziej intensywny, kiedy mieliśmy na uszach słuchawki. Dodatkowo był przestrzenny, a przestrzenność dźwięku, który dochodził ze słuchawek, nie pokrywała się z przestrzennością, w której stała osoba mająca słuchawki. Nasze błędniki szalały. To bardzo ciekawe doświadczenie. Każdy z nas w związku z tym przeszedł proces uwrażliwiania słuchu. Po zdjęciu słuchawek, kiedy wychodziłam z próby i szłam przez miasto, każdy dźwięk stawał się dla mnie intensywniejszy i mój mózg lokował go od razu w przestrzeni. Oczywiście mózg zawsze to robi, ale działo się to z dużo większym natężeniem, niż wcześniej.


AE: Jaki jest świat Julii Szmyt? Czy też jest trochę dziwny?


JSZ: Oczywiście. Jak każdy ze światów. Bo przecież nie ma dwóch takich samych, więc każdy jest intrygujący. Jeśli tylko chce się go poznać. Mój świat lubi się zmieniać. Czasami jest cichy i powolny, a innym razem pędzi i się nie zatrzymuje. Ten świat jest trochę taki, jak w piosence Gżdacza , bohatera książki: „Kiedy biegam, to jestem biegaczem, kiedy fruwam, to jestem fruwaczem, kiedy się boję, to jestem baczem, a tak w ogóle to jestem Gżdaczem”. Mój świat bywa dziwnie różny.

Bromba i Inni
Spektakl w słuchawkach
Autor: Maciej Wojtyszko
Adaptacja i reżyseria: Julia Szmyt
Scenografia: Joanna Załęska
Muzyka: Bartek Tyciński
Reżyseria dźwięku: Marcin Lenarczyk
Występują: Joanna Borer, Paweł Jaroszewicz, Jacek Poniński
Najbliższe spektakle:
22 IX godz. 15:00, 17:30, 24 IX godz. 09:30, 11:00, 25 IX godz. 09:30, 11:00, 26 IX godz. 09:30