Literatura, teatr, ustny przekaz baśni – wszystkie te sztuki łączy słowo oraz chęć podzielenia się nim z innymi. Jednak pierwotne spośród nich i niejako nadrzędne jest opowiadanie – to z niego, z czasem przyjmującego formę rytuału, narodził się teatr; to z niego, gdy ludzie posiedli sztukę pisania, narodziła się literatura; to teraz, w XXI […]
Jestem muzykiem komputerowym wykonującym muzykę, która mieści się w gatunkach takich jak ambient i drone. W dźwięku interesuje mnie głównie statyka. Czyli szeroko rozumiane „niedzianie się”, które ma miejsce podczas słuchania. Muzyka bez rytmu i bez melodii, która ze względu na specyficzne jakości angażuje uwagę słuchacza i pomimo tego, że pozornie „nic się nie dzieje”, to coś jednak się wydarza. Ważne jest dla mnie tworzenie miękkich, delikatnych i onirycznych pejzaży dźwiękowych, których różnorodność doświadczana jest niekiedy na granicy słyszalności.
Didjeridoo pochodzi z Ziemi Arnhema w okolicy Parku Narodowego Kakadu w Australii. Tradycyjnie towarzyszył rytualnym śpiewom podczas ceremonii religijnych Aborygenów. Ich legendy mówią, że instrument ten istnieje od początku aborygeńskiego świata. Znaleziono malowidła naskalne sprzed 30 tysięcy lat, przedstawiające ludzi grających na didjeridoo. Tak więc jest to najstarszy instrument dęty na świecie, należy do rodziny aerofonów.
Z Robertem Romanowiczem – architektem, malarzem, ilustratorem książek rozmawia Katarzyna Piwońska
Każde małe dziecko ma słuch absolutny. Jeśli nie jest rozwijany – zanika.
Rozmowa z Violettą Łabanow-Jastrząb: prezesem Fundacji „Muzyka jest dla wszystkich” (zajmującej się rozwijaniem muzykalności Polaków) oraz członkiem i sekretarzem Zarządu Polskiej Rady Muzycznej. Klawesynistką.
Rozmowa z Januszem Marynowskim, dyrektorem naczelnym Orkiestry Sinfonia Varsovia.
Brzmi to może trochę górnolotnie, ale często stojąc przed alternatywą ładnego wyglądu czy obciachu − jak mawiają nasze pociechy − wybieramy narażenie życia na ciemnej drodze niż zaopatrzenie się w element odblaskowy.
Rodzice coraz chętniej wybierają dla swoich dzieci unikalne imiona, chcąc je wyróżnić wśród innych i podkreślić ich wyjątkowość. Lecz nie zawsze łatwo jest nosić nietypowe imię.
Jeśli ktoś pyta, po co dzieciom sztuka, równie dobrze mógłby zastanawiać się, po co w ogóle wymyślono sztukę. Skoro towarzyszy naszej cywilizacji od zarania dziejów, to znaczy, że jest potrzebna ludziom. Czyli dzieciom także. Przeznaczona dla dzieci kultura wysoka pojawiła się dopiero w oświeceniu, a w Polsce rozwinęła się na dobre w XIX wieku, ale przecież ludowe baśnie w tradycyjnej, opowiadanej formie istnieją od zawsze i od zawsze zachwycają. Również straszą, a jakże, ale przede wszystkim pokazują, jak bezpiecznie i szczęśliwie przebrnąć przez życie, ze szczególnym uwzględnieniem zawsze trudnego dzieciństwa. I dlatego sztuka dla dzieci jest ważna. Myślę, że nawet ważniejsza niż dla dorosłych.
W naszym cyklu “Krótka historia kilku zabawek” nie mogło zabraknąć artykułu poświęconego lalkom. Ich historia jest długa i niezwykle ciekawa, a zaczęła się dawno, dawno temu…
Dziecko ma jogę w sobie. Jest to naturalna elastyczność młodego ciała, w którym nie zdążyły się jeszcze utrwalić wady postawy. Dyscyplina, tak niezbędna do właściwej praktyki u dorosłych, nie jest wskazana u małych dzieci – dla nich joga jest spontaniczną, pełną radości zabawą, przez którą się rozwijają. Dzięki dziecięcej otwartości, zdolności pochłaniania świata, zabawa jest najlepszym sposobem, aby dzieci mogły zdobyć niezbędne umiejętności.
Praktyka asan dzieci różni się od praktyki dorosłych. Tradycyjna joga szybko znudziłaby żywiołowe maluchy, dlatego dzieci wykonują asany w sposób bardzo dynamiczny, zgodnie z ich temperamentem.
Miało być podsumowanie – bo koniec roku szkolnego i początek wakacji, bo Pajdokracja odwieszona na spalony słońcem, drewniany kołek, dojrzewająca swej drugiej, jesiennej edycji, bo lato rozpędzone twórczy chaos generuje i umożliwia… Miało być beztrosko, pachnąco i różowo… ale wpadł mi w ręce egzemplarz “Wysokich Obcasów” z 2 lipca br.
Jakże byłoby wspaniale, gdybyśmy, wykonując określone ćwiczenia, mogli modyfikować cechy charakteru. Nie musielibyśmy być już nigdy roztargnieni i nieśmiali. Ćwiczeniami rozciągającymi poprawialibyśmy koncentrację. Czołgając się i biegając, usprawnialibyśmy pamięć. Słuchając głośnej muzyki, stawalibyśmy się śmiali, odważni i towarzyscy.
To nie marzenie. To rzeczywistość. Niestety tylko w przypadku małych dzieci.
Mówią, że przysłowia są mądrością narodów. Chyba każdy z nas zna słynne „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. Tak, tak, Drodzy Rodzice, jak wychowacie dzieci, tacy będą z nich dorośli. Zbliżają się wakacje, okres zagranicznych wojaży i pierwszego kontaktu z egzotyką, który niesie ze sobą bardzo wiele pokus. Wyobraźmy sobie piękną plażę jednego z np. egipskich kurortów.
Czy można zostać połkniętym przez rozfalowane, niczym ścianki wielorybiego brzucha, wnętrze barokowego kościoła? Czy można zostać rozdeptanym przez przestępujące w nieustannym tańcu, wężokształtne kolumny, zniknąć w paszczy wieloryba, w którego kształcie jest ambona, z której płyną słowa przypowieści o Jonaszu? Dzięki wyobraźni, w barokowych wnętrzach lustra przekształcają się w okna, a malarstwo kwadraturowe przebija płaskie stropy kościołów, tworząc w naszych oczach pyszne kopuły i okulusy, na krawędziach których przysiadają, machając bosymi stopami, barokowe putta.