Robert Romanowicz

W innej roli – debiut w scenografii

Rozmowa z Robertem Romanowiczem, scenografem spektaklu „Dziób w dziób”

Rozmawia Karolina Obszyńska

Karolina Obszyńska: Jak przebiegały prace nad spektaklem? Czy szybko udało się znaleźć wspólny język z reżyserem? Czy byliście zgodni co do interpretacji tekstu i przełożenia go na język teatru? Jak długo trwały prace?

Robert Romanowicz: Dla mnie był to debiut w roli scenografa. Właściwie wcześniej pracowałem już nad czymś w rodzaju scenografii. Było to przy okazji ilustrowania książki Kamila Niewińskiego „Kapselek”. Jednak wówczas to była inna skala. Tym razem musiałem zapoznać się również z nieco inną specyfiką pracy. Pierwsze rozmowy z reżyserem odbyły się kilka miesięcy temu i właściwie już wtedy prace ruszyły. Jednak najważniejsze były chyba ostatnie tygodnie.

Proszę opowiedzieć o zamyśle wizualnym, o tym, w jaki sposób scenograficznie zbudowany jest świat przedstawiony w spektaklu.

Postawiliśmy na klasykę. Połączyliśmy parawanowy plan lalkowy z grą aktorów w żywym planie. Zarówno elementy scenograficzne, jak i kostiumy aktorów miały stanowić tło dla dość nietypowych lalek przedstawiających gołębie, wróbla czy kota. Cały wachlarz elementów scenografii jest bardzo bogaty, ale jednocześnie staraliśmy się zachować pewien umiar w kolorystyce. Oprócz tego aktorzy grając, dokonują pewnych modyfikacji. Widzimy to na przykład w scenie, w której piszą po murze. Nie możemy zapomnieć również o oświetleniu, odgrywającym istotną rolę w spektaklu, czy specjalnej wizualizacji przygotowanej przez reżysera, pojawiającej się w końcowej części przedstawienia.

Kot

Czy pomysłowi na scenografię przyświecała jakaś myśl przewodnia? Klucz interpretacyjny?

Elementy scenografii miały nawiązywać do zniszczonych kamienic i ich ceglanych, pozbawionych częściowo tynku ścian. Strych, dachy z powyginanymi antenami oraz inne elementy scenografii zostały „spatynowane”, tak aby uzyskać odpowiedni kontrast dla specyficznie przedstawionych lalek gołębi. Ich nietypowe jak na ten gatunek upierzenie miało wprowadzić różnicę w cechach charakteru poszczególnych postaci. Sporo kolorów, różne faktury materiałów – wszystko to miało na celu ich uwypuklenie. Dodatkowo nie możemy zapomnieć, że spektakl skierowany jest do młodego widza.

Zwierzęta są doskonałymi ambasadorami przesłania, które ma trafić do dzieci poprzez spektakl. W jaki sposób je pan przedstawił w obrazie?

Jak już wcześniej wspomniałem, moje gołębie są nieco przerysowane. Zależało mi na tym, aby za pomocą koloru i faktury podkreślić ich cechy charakteru oraz hierarchię w bandzie, którą tworzą. Ich krzykliwe kolory i zachowanie stanowią pewien kamuflaż dla niezbyt rozgarniętych osobników. Przemek natomiast, zagubiony mały wróbel, pokazuje, że ma więcej odwagi niż wszystkie gołębie razem wzięte. Istotną rolę w spektaklu odgrywa również „wróg publiczny nr 1” gołębi, kotka Dolores. Aby podkreślić jej przewagę nad ptakami, ukazać jej niewątpliwą dominację, postanowiliśmy lalkę podzielić na kilka niezależnych elementów, aby zwiększyć jej plastykę oraz wzmocnić efekt wizualny.

Czy pan, budując świat przedstawiony, myśli o nim w odniesieniu do samego tekstu, czy już do inscenizacji, jaka powstaje w głowie reżysera? W którym momencie prac nad spektaklem zaczyna pan widzieć, jak ma wyglądać scenografia?

To wszystko odbywa się jednocześnie. Oczywiście na samym początku przedstawiam swoją wersję wynikającą z tekstu i pewnych ustaleń z reżyserem. Z czasem, po uzgodnieniach i przygotowaniu dokumentacji technicznej, przechodzimy do pracowni. Na tym etapie niektóre elementy przedstawione w projekcie scenografii ulegają różnym modyfikacjom, wynikającym na przykład z technologii. Również na etapie prób z aktorem i lalką dokonujemy pewnych korekt. Czasem ostatnie szlify wykonuje się w przeddzień premiery.

dziob

Jak tworzy się scenografię, która ma spodobać się dziecku, przemówić do niego?

Ponieważ na co dzień zajmuję się również ilustrowaniem książek dla dzieci, nie miałem z tym większego problemu. Oczywiście fakt, że spektakl kierowany jest do najmłodszych, nie może sprawić, że elementy scenografii będą po prostu kolorowe. Mały widz jest bardzo wymagający. Staram się również, aby elementy scenografii w swojej formie i kolorystyce nie okazywały się infantylne. Dlatego przy projektowaniu scenografii użyłem pewnych zabiegów, które stosuję na co dzień w malarstwie.

Skąd czerpie pan inspiracje do swojej teatralnej twórczości i jak to wyglądało w przypadku przedstawienia „Dziób w dziób”?

Uwielbiam eksperymentować z formą. Dla mnie ilustracja to kolaż, łączenie kilku technik. W ten sposób sporo moich ilustracji ma formę przestrzenną. A stąd już blisko do teatru. Fascynują mnie klasyczne, stare marionetki, rekwizyty wygrzebane na pchlim targu. Dlatego przy tworzeniu np. lalek lub instalacji staram się korzystać z elementów z odzysku. Uważam, że taka praca dostaje „duszę”. Tak też było przy realizacji scenografii do sztuki „Dziób w dziób”. Przeszukaliśmy z kierownikiem pracowni plastycznej i reżyserem kilka „tajnych” magazynów w podziemiach teatru, a znalezione tam elementy po niewielkich przeróbkach mogliśmy wykorzystać w scenografii.

 

okładkaKsiążka pt. „Dziób w dziób” jest zapisem sztuki autorstwa Maliny Prześlugi. Zilustrowana autentycznymi szkicami do spektaklu o tym samym tytule, stworzonymi przez scenografa i twórcę lalek, Roberta Romanowicza. Ogłoszona drukiem przez wydawnictwo TASHKA. Do kupienia w sklepie: www.tashka.pl/produkt/dziob-w-dziob/.