„Puszkin i lalki“

Tekst: Katarzyna Piwońska
Foto: Piotr Litwic (materiały teatru)

„O rybaku i złotej rybce“, reż. Jewgenij Ibragimow, Teart Guliwer, Warszawa, od 5 lat

Akcja rozgrywa się w całości w planie lalkowym. Główni bohaterowie to stołowe lalki żyworęczne – do ożywienia każdej z nich potrzeba dwóch osób (jeden animator użycza rąk, drugi porusza korpusem i głową). W efekcie postaci wydają się bardzo dynamiczne. Uwaga odbiorców skupia się głównie na grze dłoni, a te mają przecież ogromny zasób możliwości. Animatorzy nie używają głosu. Otwierająca spektakl sekwencja niemych scen pokazuje skromne, ale szczęśliwie życie rybaka i jego żony w ubogiej chacie nad brzegiem morza. Narrator pojawia się dopiero w momencie wyłowienia złotej rybki. Akcję komentuje sam Puszkin (Georgi Angiełow) – to przechadzając się po widowni, to wkraczając na scenę. Reżyser ostrożnie dawkuje ilość tekstu, posługuje się przede wszystkim obrazami.

Baśnie zwykle zawierają element grozy. W domowym zaciszu, gdy tekst czyta rodzic, są mniej straszne. Mogą jednak przerazić nie na żarty, gdy iluzja sceniczna wyda się dziecku rzeczywistością. W przypadku spektaklu Teatru Guliwer umowność kreowanego świata jest na tyle wyraźna, że dziecko nie bierze jej za rzeczywistość. Po pierwsze dlatego, że akcja rozgrywa się w planie lalkowym. Po drugie: baśń jest podawana na zasadzie opowiadania, co pozwala utrzymać bezpieczny dystans. Po trzecie: twórcy unikają realistycznego kopiowania – od początku bawią się możliwościami, jakie daje teatr. Już od pierwszych scen wiadomo, że nie trzeba patrzeć na sceniczne zdarzenia jak na rzeczywisty świat, ale to rodzaj gry z nim. Wreszcie po czwarte: dzięki rozbudowanemu wstępowi, który ukazuje pogodną starość rybaka i jego żony, wiemy, że kobieta jest z natury dobrą osobą. Na moment zapomniała o pokorze i prawdziwych wartościach. Widz nie tyle boi się jej niecnych postępków wobec męża, co obserwuje upadek człowieka i współczuje rybakowi, który z miłości znosi kolejne cierpienia.

Jak to w baśniach bywa, z pozoru przeciętny świat codzienności rybaka styka się z nadprzyrodzonym, magicznym światem złotej rybki. Jewgenij Ibragimow bez topornej dosłowności przedstawia czarodziejskość, udaje mu się zachować element tajemnicy i zagadkowej wspaniałości. Złota rybka to nie lalka, ale rozedrgany punkcik, skrzący się ciepłym, żółtym światłem. Kiedy spełnia kolejne życzenia, całą salę spowija tęczowa łuna, mieniąca się niczym obrazy w kalejdoskopie.

Morał baśni jest dobrze znany – chciwość nie popłaca i musi zostać ukarana. Jednak miłość może sprawić, że nawet powrót do życia w ubogiej chałupce będzie szczęśliwy. Twórcy mówią o tym bez dydaktycznego tonu i patosu, z humorem, umiejętnie cieniując nastroje. Reżyser nie idzie na łatwiznę: szanuje odbiorcę i proponuje mu widowisko atrakcyjne formalnie, z mądrym baśniowym morałem, wzbogacone o kontekst lokalnego kolorytu. Udowadnia tym samym, że aby komunikować się z małym widzem, nie trzeba wcale posługiwać się stylistyką rodem z gry komputerowej czy telewizyjnego programu – śmiało można mu proponować widowiska, które wzbogacą jego estetyczne doświadczenia i wiedzę o świecie.

Wszystko to sprawia, że z czystym sumieniem mogę polecić wyprawę do Teatru Guliwer i magicznego świata złotej rybki.