Recenzje

Podczas podróży z dzieckiem po kraju warto nie tylko podziwiać zabytki, ale i zawitać do teatru – zwłaszcza że w wielu miejscach można zobaczyć spektakle godne uwagi. Oto kilka propozycji – wszystkie szczerze polecam. Niektóre z nich po prostu lubię, inne mnie zaskoczyły i zaciekawiły. Oglądałam je z zainteresowaniem i widziałam, że siedzące obok mnie dzieci także z uwagą obserwowały to, co działo się na scenie. Przedstawienia powstały w tym sezonie – wyjątkiem jest “Koziołek Matołek” z warszawskiego Teatru na Woli. Premiera odbyła się z okazji ubiegłorocznego Dnia Dziecka. Widziałam go kilkukrotnie, za każdym razem śmiejąc się głośniej. A podobno dobry teatr to teatr, do którego chce się wracać…

Recenzje ukazały się w 6. numerze FIKI

Recenzuje: Justyna Czarnota

Koziołek Matołek, reż. Ondrej Spišák, Teatr na Woli im. Tadeusza Łomnickiego, Warszawa, od 5 lat
Historia w reżyserii Ondreja Spišáka jest nie tylko zabawna, ale też głęboko zanurzona we współczesności. Koziołek Matołek (Paweł Domagała) w drodze do Pacanowa przeżywa niezwykłe przygody: musi pokonać złodziei, złą czarownicę oraz… bandę kibiców, jedzie w zatłoczonym pociągu, startuje w turnieju skoków narciarskich i bierze udział w programie typu talent show. Największe wrażenie robi jednak sama inscenizacja – jej olbrzymim atutem jest powstająca na oczach widza scenografia z papieru. Aktorzy za pomocą zwykłego markera i specjalnego nożyka wyczarowują coraz to nowe światy. Na tym nie kończą się ich umiejętności – stają się też muzykami. Dźwięki rodzą się przy użyciu wody, pumeksu, misek, szklanek. To przedstawienie, które nie tylko uczy kreatywności, ale sprawia, że mamy ochotę bawić się w teatr także w domu.

Bleee, reż. Laura Słabińska, Teatr Maska, Rzeszów, od 5 lat
“Bleee” to mój ulubiony tekst Maliny Prześlugi. Opowiada o przyjaźni i tolerancji, o trudach wiary i samotności władców – i robi to w sposób piekielnie inteligentny i szalenie dowcipny. Główny bohater, Paź Królowej, zostaje skazany na wygnanie, bo wątpi w istnienie od dawna niewidzianej władczyni. Trafia na odludzie za miastem przy pętli autobusowej. Tam spotyka grupę podobnych do siebie wyrzutków – kalekie, skrzywdzone stworzenia. Choć pozornie zachowują dobry humor, w głębi są smutni i wątpią w sens życia. Dzięki Paziowi odkrywają, że w każdym z nich drzemie talent, a wspólnie mogą podbić świat. To mądra opowieść, trochę gorzka, ale też niezwykle zabawna. Opowieść, która pozwala dziecku oglądać świat we wszystkich jego odcieniach – nie tylko przez różowe okulary. Ogromnym atutem inscenizacji są pomysłowe, bardzo kolorowe i zupełnie odrealnione lalki.

Czerwony kapturek, reż. Janusz Ryl-Krystianowski, Teatr Animacji, Poznań
Nie od dziś wiadomo, że poznańscy aktorzy mają dar błyskawicznego nawiązywania kontaktu z młodą publicznością. Gdy pod ich dyktando dzieci zasiadające na widowni zaczynają śpiewać refren przedstawienia “Snuj się snuj bajeczko”, potężny gmach Teatru Animacji drży w posadach. Janusz Ryl-Krystianowski posługuje się sprawdzonymi środkami, charakterystycznymi dla swojego teatru: wykorzystuje lalki, ale eksponuje też aktora, bawi się konwencją. W tym wypadku historię pożartej przez wilka dziewczynki opowiada trupa aktorska. I nagle okazuje się, że niby to ta sama, doskonale znana bajka, a jednak jakby inna… To nie jest spektakl, który skłania do rozważań, to godzina śmiechu i doskonałej zabawy. Bo jak tu się nie śmiać, kiedy aktorki kłócą się, kto zagra rolę Czerwonego Kapturka, narratorowi trzeba podpowiadać dalszą część historii, a groźny wilk wyłania się zza krzaków w kolorowych okularach?

Królowa śniegu, Teatr im. Hansa Christiana Andersena, Lublin, od 6 lat
Obecnie w repertuarze lubelskiego teatru znajdują się aż dwa spektakle, które porozumienie z widzem nawiązują bez słów. Dosłownie, bo zarówno “Piękna i bestia”, jak i “Królowa śniegu” to przedstawienia taneczne. Oba wyreżyserowała Katarzyna Aleksander-Kmieć. Gwiazdami najnowszej zimowej produkcji są Ewelina Drżał, związana z Grupą Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej, oraz Przemek Basa – tancerz hip-hopowy. Zespół Teatru Andersena także świetnie daje sobie radę w tańcu. Choć zdarzają się fragmenty słabsze, jest w tym spektaklu wiele pięknych momentów, które silnie oddziałują na widza właśnie dzięki wykorzystaniu ruchu – jak epizod, gdy zmęczona Gerda wędruje po śnieżnych zaspach, wspierając się na grzbiecie renifera. Dorośli często wątpią, czy maluchy rozumieją to, co dzieje się na scenie, jeśli nie pada ani jedno słowo. Dzieci odbierają teatr przede wszystkim obrazami, świetnie wyczuwają atmosferę kolejnych epizodów. Trzeba tylko zaufać ich wrażliwości i inteligencji!

Julka i kulka, reż. Agnieszka Czekierda, Teatr Małego Widza, Warszawa, od 1 – 5 lat
Jeszcze do niedawna teatr dla najnajów – widzów w wieku od kilku miesięcy do 3 lat – był w Polsce zjawiskiem marginalnym. Dziś jest o nim coraz głośniej – i to już nie tylko za sprawą poznańskiego Centrum Sztuki Dziecka, zajmującego się promocją spektakli dla maluchów. Do Teatru Atofri i Studia Teatralnego BLUM z Poznania, które specjalizują się w najnajowych produkcjach, dołączył Teatr Małego Widza w Warszawie. Kolejne teatry instytucjonalne przygotowują spektakle inicjacyjne. Agnieszka Czekierda poszła o krok dalej – po znakomitym “Rozplataniu tęczy” przygotowała “Julkę i kulkę” – taneczny spektakl dla dzieci od pierwszego do piątego roku życia. W skrócie – to teatralizowana zabawa z piłką przy dźwiękach wiolonczeli. Brzmi niepozornie? Dzieci śledzą kolejne sceny z uwagą, a na zakończenie śmiało wkraczają na scenę, by bawić się razem z występującymi artystkami. Nie wierzycie? Przekonajcie się sami!