Dominika Bilik

Nie w tym rzecz, by pytać: „O czym jest ten spektakl?”

Rozmawia Martyna Friedla

Spektakl „LABirynt” był finalnym efektem cyklu spotkań, które zorganizowała reżyserka Alicja Morawska-Rubczak, głównie w Opolu. Niektóre z nich opierały się na warsztatach muzycznych i tanecznych z dziećmi w żłobkach, a podczas innych proponowano działania dla rodziców.

Po raz pierwszy, opowiadając już o idei opolskiego projektu, reżyserka wystąpiła podczas festiwalu Fratz w berlinie (20.04.2015 r.). Jednym z najważniejszych czynników, które decydują o podejmowaniu przez nią pracy z najmłodszymi, jest ich kreatywny rozwój, ale też zacieśnianie więzi w rodzinie, wobec tego reżyserka mówiła o tym, jaki wpływ na poszczególne aspekty ma sztuka, w tym w głównej mierze współczesny taniec.

To m.in. dlatego właśnie postanowiła zaangażować do swojego projektu Annę Dziedzic i Monikę Kiwak – polskie tancerki, które poprzez profesjonalny pokaz i warsztaty (nie tylko podczas samego przedstawienia) miały przygotować dzieci i ich rodziców do aktywnego uczestnictwa w kulturze.

LabiryntJuż z pierwszych doniesień w prasie można było wyczytać, że taniec inspirowany będzie ruchem dzieci. Zdobyte do tego czasu doświadczenie w pracy z dziećmi tancerki rozwijały jeszcze podczas spotkań przed premierą. Kilkakrotnie zorganizowano warsztaty taneczno-ruchowe dla całych rodzin. Spotkania odbyły się w żłobkach oraz w teatrze. Osoby, które nie mogły wziąć udziału w warsztatach, miały możliwość posłuchać o idei projektu i przemyśleć swój przyszły udział dzięki wykładom. Zorganizowano także spotkanie z dyrektorami opolskich żłobków, jak również sesję popularnonaukową „Od kreatywnego niemowlęcia do aktywnego przedszkolaka”. Sam jej tytuł daje wyraz kluczowym intencjom twórców robiących teatr dla najnajów. Panelistkami w sesji były: Anna Królica, Alicja Morawska-Rubczak i Izabela Stefańska.

 

Mika (Dominika) Bilik – mama Sławka, animator kultury, prezes stowarzyszenia Opolski Projektor Animacji Kulturalnych.

Martyna Friedla: Jakie miała pani oczekiwania, decydując się na udział w projekcie? I co się z nimi w trakcie pracy stało — udało się je zrealizować, czy przygoda poszła w inną stronę?

Mika Bilik: Szczerze mówiąc, nie miałam żadnych oczekiwań. Byłam pewna, że projekt z podpisem Alicji, Wojciecha i Ani oraz Moniki będzie czymś wyjątkowym i nie przeliczyłam się. Najbardziej byłam ciekawa, jak zareaguje mój syn, który w czerwcu 2015 r. miał niecałe półtora roku. Okazało się, że bardzo mu się spodobało i od tego czasu często pojawiamy się w teatrze. Dodatkowo cudowną niespodzianką i pamiątką był fakt, że zdjęcia, które wykonywane były podczas próby z udziałem m.in. mojego syna, zostały wykorzystane w publikacji promującej spektakl – okazało się, że ze Sławka jest niezły model.

Na czym polegała wasza współpraca w ramach projektu i jak synek reagował na jego poszczególne etapy?

Braliśmy udział w warsztatach, próbach oraz byliśmy obecni na premierze spektaklu. Była to świetna lekcja zarówno dla mojego syna, jak i dla mnie. Cudownie było obserwować Sławka, jak bierze czynny udział w działaniach (najbardziej zachwycony był umiejętnościami Wojciecha przy użyciu tank drumów). Muzyka jest obecna i bardzo ważna w naszym życiu. Ale na przykład dotychczas nie mieliśmy takiego kontaktu z tańcem, a syn patrzył na to, jak Ania z Moniką się poruszają, jak zahipnotyzowany.

A jak z perspektywy czasu ocenia pani „LABirynt” jako całość (spotkania, warsztaty, spektakl)? Czy to było ważne doświadczenie w perspektywie rozwoju dziecka?

Uważam, że było to naprawdę ważne przeżycie dla nas obojga. Cudownie było móc brać bezpośredni udział i obserwować swoje dziecko, które z zachwytem przygląda się artystycznym działaniom. Bierzemy udział w wielu wydarzeniach kulturalnych, jednak LABirynt był jednym z ciekawszych, które odkrywaliśmy krok po kroku.

Myślę, że można by jeszcze dodać, że co prawda spektakl jest dla dzieci i do nich skierowany, ale przychodzą na niego dorośli z bardzo różnymi oczekiwaniami. A chyba właśnie najważniejsze jest nie mieć oczekiwań i spróbować po prostu reagować (jak dziecko, spontanicznie) na to, co się dzieje (to taka inspiracja, po rozmowie z moim partnerem, który też był z nami na premierze i powiedział, że chyba nie zrozumiał tej sztuki).