Wszystkie stworzenia, czyli jak to włochatym bywa źle

Teatr Dramatyczny w Opolu
Reżyseria: Jerzy Połoński
Współpraca reżyserska i choreografia: Ewelina Ciszewska
Muzyka: Marcin Partyka
Scenografia: Ewa Gdowiok
Kostiumy: Justyna Gwizd
Premiera: 24.01.2016
Czas trwania: 60 minut

 

Zagraj z trzmielem

Recenzja: Martyna Friedla

Opolskie przedstawienie pt. „Wszystkie stworzenia, czyli jak to włochatym bywa źle” zrealizowano w ramach projektu unijnego. Nie zapowiadał się dobrze, ale okazał się ciekawą propozycją dla małego widza.

Spektakl opowiada o Trzmielu (w uroczym wykonaniu Łukasza Schmidta) cierpiącym na znaną wśród ludzi przypadłość – bohater się jąka. Wada wymowy pociąga za sobą nieprzyjemności, gdyż owad jest wyśmiewany przez inne zwierzęta na podwórku, na którym mieszka. Oprócz głównego bohatera poznajemy również trzy złośliwe kwoki, psa i koguta z kryzysem ego. Tak się jednak szczęśliwie składa, że weterynarz Pietruszka – pasjonat zakochany w trzmielach i szukający wyjątkowych gatunków na terenie Opolszczyzny – zna sposób, aby pomóc maluchowi. Receptą, jak często bywa w opowieściach dla dzieci, okazuje się pokonanie własnego strachu.

Źródło strachu wszystkich mieszkańców podwórka jest jedno, mianowicie… Czarny. Tajemnicze, przerażające coś, tkwiące w ciemnej części lasu, spędza bohaterom sen z powiek. Nie ma jednak innej rady – Trzmiel musi się z nim zmierzyć oko w oko. Być może to właśnie dzięki nietypowemu bohaterowi (którego przecież współtworzyła unijna biurokracja…) opolski spektakl tak ujął swoich widzów. Nie mniej ważny jest scenariusz Magdaleny Mrozińskiej, która debiutowała sztuką bogatą w językowe gry i o trudnym do zapamiętania tytule. Znaczący jest też kabaretowy dorobek reżysera – Jerzego Połońskiego, który postanowił podjąć wyzwanie rzucone przez opolski teatr. Ostatecznie spektakl bawi i dzieci, i dorosłych, a tajemnicę Czarnego wszyscy stopniowo odkrywają wspólnie.

Twórcy postanowili podjąć z widzami grę, a jak wiadomo nie od dziś – jednym z najlepszym sposobów na naukę o podstawowych sprawach jest zabawa. I tak też historia o zagrożonym gatunku trzmiela odbywa się na planie gry planszowej. Widzowie wraz z aktorami rzucają olbrzymią kostką, decydując o kolejnych ruchach bohaterów. Motyw nie został wykorzystany konsekwentnie, jest raczej nawiązaniem do nieformalnego klimatu spotkania, ale praca scenografki Ewy Gdowiok przykuwa uwagę i skrywa niespodzianki.

Na wizualną sferę spektaklu, która naprawdę syci oko, wpływają również okazałe i pomysłowe kostiumy zaprojektowane przez Justynę Gwizd. Trzmiel jest puszysty, jakby miał gęste futerko, a kwoki szeleszczą różnokolorowymi kuperkami, przypominając ogromne stadionowe pompony. Ruch sceniczny w tak potężnych kostiumach był z pewnością ograniczony, dlatego też aktorzy musieli się natrudzić, by wydobyć wszystkie cechy charakterystyczne dla reprezentowanych przez siebie przedstawicieli fauny. W przypadku Trzmiela dużą rolę odegrała wyobraźnia. Ostatecznie aktorzy Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu: Cecylia Jacewska-Caban, Łukasz Schmidt, Ewa Wyszomirska, Beata Wnęk-Malec, Bartosz Dziedzic, Leszek Malec, Andrzej Czernik i, gościnnie, Anisa Raik pokazali dobry warsztat aktorski, nawet jeśli nierówno, to z dobrymi efektami końcowymi. Okazało się, że bez przesadnego moralizatorstwa można zrealizować spektakl o edukacyjnym charakterze, zachowując jednocześnie dużą wartość artystyczną.