ĆWICZENIA CHARAKTERU

Zły charakter czy dysfunkcja rozwojowa?

Za wiele z powyższych trudności winimy dziecko i jego charakter. Nie zdając sobie sprawy z głębszych przyczyn dysfunkcji rozwojowych, nakłaniamy dziecko do przezwyciężenia trudności. Dziecko, które nadmiernie się rusza, proszone jest często o siedzenie w spokoju. Tymczasem ono szuka sposobów na zaspokojenie potrzeb swojego mózgu, na poradzenie sobie z dysfunkcją. Ruch jest dla niego lekarstwem.

Dziecko nadwrażliwe emocjonalnie słyszy czasem, że nie wolno mu płakać. Dzieci „przyklejone” do rodziców nakłaniane są do odsunięcia się i zabawy z obcymi dziećmi. Dzieci bojaźliwe, nielubiące zmian, często posądzane są o nieśmiałość i wstyd. Publicznymi, upokarzającymi komentarzami zawstydzane są jeszcze bardziej. Nie zdajemy sobie sprawy, że w ich wczesnym dzieciństwie zabrakło bodźców, które nauczyłyby mózg inaczej reagować.

Dzieci, które nie potrafią chwytać piłki lub jeździć na rowerze, nakłaniane są do ćwiczeń. Tymczasem, jeśli coś nam nie wychodzi, to raczej tego nie polubimy. Zamiast tego mały człowiek potrzebuje ruchu, który będzie sprawiać mu przyjemność, ale z czasem przygotuje go do bardziej zaawansowanych wyzwań, jak jazda na rowerze.

Za wszystkie te zachowania winimy dziecko. Tymczasem jest ono zupełnie niewinne, a co więcej – bezbronne. Słysząc, że się wstydzi, jest odludkiem i niezdarą, utożsamia się z tymi opiniami. Jako dzieci sądzimy, że rodzic, nauczyciel lub opiekun ma zawsze rację. Skoro nie ma sposobu, aby cokolwiek zmienić, po co się starać?

Zamiast wywoływać presję na dziecku i nakłaniać je do działań, których nie lubi lub nie potrafi, należałoby zająć się rozwojem mózgu. Jeśli pewnego dnia, ku naszemu zaskoczeniu, dziecko samo zdecyduje się, aby pójść do dzieci, wsiąść na rower albo będzie w skupieniu rysować, nasz trud zostanie nagrodzony. Czynności, które dziecko wykonuje, które lubi i które sprawiają mu radość, świadczą o jego pełnym, poprawnym rozwoju.

Troska od poczęcia

Aby tak było, o rozwój ruchowy powinniśmy troszczyć się już od poczęcia. Matka, będąc aktywną w trakcie ciąży: tańcząc, pływając i gimnastykując się, dostarcza dziecku różnorodnych wrażeń i wspiera rozwój równowagi. Najlepiej dla dziecka byłoby, aby poród odbył się drogami natury, bez prowokowania i interwencji lekarskiej. Zaraz po urodzeniu należy zaoferować dziecku jak najwięcej okazji do poruszania się.

Rozwój od urodzenia

Jak zauważyli Glenn Doman, Douglas Doman i Bruce Hagy w książce “How to teach your baby to be physically superb. From birth to age six” im dziecko jest młodsze i lżejsze, tym nauczenie się pełzania i raczkowania jest łatwiejsze. Małe dzieci mogą pełzać zaraz po urodzeniu. Przekonują się o tym mamy, które położą rozebrane nowonarodzone dziecko na swoim biodrze. Zdrowy noworodek z łatwością dopełznie do piersi. Niestety, w trakcie dalszego wychowania utrudniamy dziecku ćwiczenie pełzania, owijając je szczelnie, zakładając pajacyki z zakrytymi stopami i kładąc na plecach. Nawet jeśli układamy dziecko na brzuchu, wybieramy najtrudniejsze powierzchnie: miękkie, pokryte materiałem. Do tego podkładamy pod dziecko kocyki, maty lub pieluszki tetrowe. Ogromne znaczenie w nauce pełzania ma ubranie, powierzchnia, na której leży maluch, a także sposób, w jaki go nosimy i ilość czasu, którą spędza na brzuchu.

W pełzaniu, w osadzeniu palców stóp na podłodze i odepchnięciu się, ogromnie pomaga odruch Babińskiego. Możemy go zaobserwować, kiedy potrzemy spód stopy dziecka. Paluszki prostują się i rozkładają odwrotnie niż u osoby dorosłej. Odruch ten pojawia się w pierwszym tygodniu życia i wtedy właśnie jest najlepszy czas, aby umożliwić dziecku naukę pełzania. W ciągu pierwszych dwóch miesięcy życia noworodek zwiększa swoją wagę o 34% w stosunku do masy urodzeniowej. Wniosek G. Domana wydaje się być bardzo logiczny: im niemowlę jest cięższe, tym nauka pełzania staje się trudniejsza. Jeśli zwlekamy z tym zbyt długo, dziecko staje się silniejsze i często, położone na podłodze, zaczyna podnosić pupę do góry. Po niedługim czasie próbuje raczkować lub wstawać. Niestety, taki scenariusz jest bardzo niekorzystny dla dalszego rozwoju nie tylko ruchowego, ale także intelektualnego i emocjonalnego.

Zgodnie z profilem rozwoju opracowanym przez pracowników The Institutes for the Achievement of Human Potential, pełzając, dziecko przyczynia się do rozwoju dwóch z siedmiu poziomów rozwoju mózgu: rdzenia przedłużonego i rdzenia kręgowego oraz mostu. Zanim dziecko zacznie raczkować, pobudzając kolejny, trzeci poziom rozwoju mózgu (śródmózgowie), musi umieć szybko pełzać właściwym wzorcem naprzemiennym. Dopiero wtedy możemy mówić o prawidłowym rozwoju mózgu.